piątek, 19 lipca 2013

Babskie obfitości

Mijają miesiące, a nasz klub nadal działa i ma się dobrze! Tylko ja nieco zaniedbałam bloga, ale powoli, dostojnie, małymi krokami (jak na Matkę Założycielkę przystało) wracam i znów będę dręczyć babski naród swoimi tekstami. Proszę jednak o zachowanie spokoju. Aby uniknąć niezdrowych ekscytacji, zamieszczam dzisiaj recenzję książki Mo Yana Obfite piersi, pełne biodra, napisaną przez Jarząbka. Kilka słów na temat naszych ostatnich poczynań zamieszczę niebawem, jak tylko dzikie ostępy Pomorza wypuszczą mnie ze swych szponów, a w me ręce wpadnie klawiatura, na której naprawdę da się pisać. Nowe technologie są super, ale pisanie blogowych tekstów na tablecie to chińska tortura, a ja nie jestem stworzona do umartwień, zwłaszcza w czasie urlopu!
Zostawiam was z Jarząbkiem i Mo Yanem w jej interpretacji.


„Lepiej pozwolić dziecku umrzeć, niż wychować takie niewydarzone stworzenie, co przez całe życie wisi na czyimś cycku”.
Mo Yan, Obfite piersi, pełne biodra – książka dla mnie

Na potrzeby doboru filmów ukułyśmy kiedyś z córką definicję, że naprawdę porywający film powinien mieć w sobie dużo seksu i przemocy. Tym razem tę dewizę można przenieść na grunt czytelniczy. Książka Obfite piersi, pełne biodra jest pełnokrwista w znaczeniu przenośnym i dosłownym. Krew na jej kartach leje się strumieniami, gwałtownościom i gwałtom nie ma końca. Burzliwe historie osobiste mieszają się z równie niespokojnymi dziejami XX-wiecznych Chin. Przekrój przez historię Chin ma dużą wartość poznawczą. Mo Yan przedstawia problemy natury społecznej i politycznej, ujawniając ogrom wydarzeń i wysoki stopień skomplikowania sytuacji Państwa Środka w tym czasie. Z drugiej strony autor prezentuje proces zmiany funkcji społecznych kobiety i mężczyzny. Symboliczne jest odwrócenie tradycyjnych ról. Główni bohaterowie to: syn – słaby mężczyzna niezdolny do jakichkolwiek samodzielnych działań i matka – kobieta-heros walcząca o przetrwanie i byt dla siebie i dzieci. Stawia to pod znakiem zapytania znamienny dla tej kultury zwyczaj hołubienia męskich potomków kosztem kobiet.
Syn – antybohater, słaby, świadomy swoich ułomności człowiek uzależniony od karmienia piersią, godzi się ze swoim losem, biernie przyjmuje zmiany. Matka i córki – każda na swój sposób – biorą udział w przemianach politycznych, są w centrum wydarzeń, decydują o losie rodziny.
Książka Mo Yana ujęła mnie nie tylko tematem, ale również elementami fantastycznymi i irracjonalnymi, niezwykłymi obrotami sytuacji i absurdem.
Pomimo wątpliwości związanych z życiorysem autora, któremu zarzuca się konformizm wobec systemu politycznego we współczesnych Chinach, udało mi się go polubić i z przyjemnością zabieram się za Krainę wódki.

                                                                                         Jarząbek