Skaldowie
twierdzą, że "list w życiu człowiek pisze co najmniej raz".
Trochę
to już nieaktualne, ale nawet jeśli listów nikt już nie pisze, to
listy nadal sporządza się z wielkim entuzjazmem. Mamy więc listy
zakupów, Listę
Śląskich Szlagierów, jest Lista
Tłumoków (bardzo interesująca, polecam, uśmiałam się
setnie, choć był to raczej śmiech przez łzy), Internetowa
lista ateistów i agnostyków, Lista
Wildsteina, są białe listy i oczywiście czarne listy, Lista
Schindlera, niektórzy na pewno pamiętają jeszcze listy
kolejkowe. No i są listy książek. Najpopularniejsze to zapewne 100
najlepszych książek wszech czasów, lista najlepszych
książek XX wieku według Le Monde,
1001
Books You Must Read Before You Die
oraz dotycząca literatury dziecięcej Lista
Honorowa IBBY.
Listy
te zdecydowanie wpływają na moje ego, prześladuje mnie silne
pragnienie przeczytania wszystkiego, co dobre w literaturze. Pytanie
tylko, co to jest ta dobra literatura? Nawet jeśli, powiedzmy, z
listy 100 najlepszych książek wszech czasów (wybranych przez
znakomitości teoretycznie znające się na rzeczy) przeczytałam
około 60%, to niekoniecznie wszystkie pozycje uznałabym za wybitne.
Może należy brać pod uwagę opinię znawców i czytać Noblistów?
Jak dla mnie tę szacowną nagrodę zanadto przesyca aromat
politycznych "smaczków", zdecydowanie hamujący moje
czytelnicze apetyty. Co nie znaczy, że rezygnuję z literatury
tworzonej przez laureatów sztokholmskiej
nagrody, nie stanowi ona po prostu głównego kryterium
wyboru. Więc cóż jest wyznacznikiem wielkości, ważności,
jakości? O popularność nie pytam, bo każdy wie, że tym
wyznacznikiem są wampiry i ilość scen erotycznych na
centymetr kwadratowy druku. Niestety, wybaczcie mi tę łacinę,
podobno de gustibus non disputandum est.
Co
mi strzeliło do głowy, żeby tak o tych listach się rozpisywać?
Wszystko
zaczęło się od mojego nieszczęsnego pomysłu zwiększenia swobód
obywatelskich w Klubie. Dziewczyny miały sporządzić listę
książek, które chciałyby przeczytać. Miało być pięknie, a
wyszło jak zwykle. Część dziewczyn coś zaproponowała, inne
"ułatwiły" mi życie propozycjami typu "coś z
klasyki", do tego jeszcze Marynika podesłała listę
Najlepszych
książek XX wieku według Le Monde (w sumie całkiem sprytnie,
po co wymyślać, skoro są gotowce :)), ja dorzuciłam 100
tytułów BBC – lista książek, które trzeba przeczytać
(swoją drogą strasznie tendencyjna) i oczywiście skończyło się
na tym, że jedyna porządna Jarząbek zrobiła z tego użytek i
wybrała książki, które ją interesują. Demokracja jest
przereklamowana, a listy typu must have, must read to wymysł
szatana. Ponieważ jako Matka Założycielka dźwigam na swych
barkach ciężar odpowiedzialności za nasze czytelnicze poczynania,
uznałam, że najwyższy czas wyciągnąć ręce w górę, stanąć
na palcach (poćwiczyć pilates...?) i sięgnąć na górną półkę,
czyli koniec z czytadłami (podobno sport szkodzi zdrowiu i
prowadzi do kalectwa). Do lektury łatwej i przyjemnej nie trzeba się
mobilizować, za to książki trudne i poważne często kurzą się
na półce, czekając na lepsze czasy. Na pewno więcej uwagi
poświęcimy książkom nowszym i powszechnie uznanym za ważne.
W
związku z sugestiami większości dziewczyn wprowadzamy także w
życie nowy pomysł pt. Klasyka, czyli o co tyle hałasu?
Co jakiś czas przeczytamy i omówimy tytuł z tak
zwanego kanonu, coś od czego odstraszała nas etykietka "wielkie
dzieło" i postaramy się dociec, dlaczego u licha wszystkie
Literaturoznawce tak się nad tym rozczulają.
I
tu wracamy do List. Postanowiłam się przygotować i z pomocą Małej
Mi sporządzić (a jakże by inaczej) Listę Godną Naszej Uwagi,
czyli LGNU (nie możemy być przecież gorsze od
jakiegoś tam Le Monde, BBC czy IBBY). Miała być taka niezbyt długa
(raczej telegram), żeby można było wybrać tytuły na najbliższe
półrocze, no może rok. Wyszedł nam, o zgrozo, taki "maleńki
liścik polecony" - jedyne 70 pozycji na początek!!! W tym
momencie wracamy do mojego pragnienia przeczytania wszystkiego...
Pozostało
mi chyba jedynie powtórzyć za Goethem: "Szanowny
panie hrabio, przepraszam za tak długi list, ale
nie miałem czasu, żeby sformułować go krócej".