czwartek, 14 listopada 2013

Subiektywne Życie miłosne



Książkę na nasze październikowe spotkanie wybrałam intuicyjnie. Zainspirowana ciekawymi recenzjami i dobrze przyjętą najnowszą powieścią Zeruyi Shalev postanowiłam, że przeczytamy chyba najgłośniejszą i jedną z pierwszych jej książek Życie miłosne.
Po lekturze zaledwie kilku stron wiedziałam, że wieczór będzie burzliwy i nie obędzie się zapewne bez słów krytyki zarówno pod moim, jak i autorki adresem. Zaczęło się już zresztą na kilka tygodni przed spotkaniem. Facebook i inne środki komunikacji międzygalaktycznej zawrzały od negatywnych emocji wywołanych lekturą. Liczne wyrazy niechęci (delikatnie rzecz ujmując) zdyskredytowały książkę, zanim niektórzy w ogóle zaczęli ją czytać. Tym razem nowoczesne technologie zdecydowanie nie przysłużyły się Babskim Gatkom. Zastanawiałam się nawet, czy znajdę choć jedną osobę, która podzieli mój entuzjazm wobec tej trudnej i depresyjnej powieści. Koniec końców wprowadziłam embargo na publiczną wymianę poglądów lekturowych przed spotkaniami Klubu. Moje stanowisko zostało przyjęte ze zrozumieniem i spotkało się z jednym tylko niemrawym facebookowym protestem osóbki, której na spotkaniu nie było i nie mogłam jej zgromić mym surowym matczynym wzrokiem, ale co się odwlecze, to nie uciecze i ślimak, ślimak, pokaż rogi... jak mawia mój mąż.

Nadszedł wreszcie 11 października. W bojowych nastrojach stawiłyśmy się na polu bitwy i zajęłyśmy pozycje do dyskusji. Walka o być albo nie być Zeruyi Shalev i jej bohaterki Ja'ary, jak było do przewidzenia, okazała się bardzo zażarta. Ostatecznie ja, Wiola i Jarząbek, dobrze okopane z przekonaniem o rzetelności i słuszności dzieła, odpierałyśmy ataki reszty dziewczyn, a zapewniam, że wytoczyły ciężkie działa. Główne zarzuty dotyczyły wulgarnych scen erotycznych i głupoty bohaterki, a całość Książniczki postrzegały jako mało realistyczną i przerysowaną. Jakimś cudem obyło się jednak bez ofiar w ludziach. Nie przekonałyśmy wprawdzie siebie nawzajem, jednak myślę, że istotą naszych spotkań jest wymiana poglądów, która przypomniała nam, że mimo wspólnej miłości do książek bardzo się od siebie różnimy. Aby Klub nie zmienił się w kółko adoracji wzajemnej i umiłowanych autorów, tytuły przez nas wybierane przynajmniej od czasu do czasu powinny budzić kontrowersje i jest to chyba jedyny przypadek, gdy książka jako "kość niezgody" jest mile widziana. Nie ma nic lepszego niż ostra sprzeczka popita wysokoprocentowymi argumentami oraz zagryziona sarkazmem, ironią i jabłkowymi ciasteczkami.


Przejdźmy jednak wreszcie do Zeruyi i jej Życia miłosnego.
Zeruya Shalev jest jedną z najczęściej tłumaczonych współczesnych pisarek izraelskich. Zaczynała od pisania poezji. Jak sama opowiada, po wielu latach poetyckich zmagań i niepowodzeniu jej pierwszej powieści Tańcząc, stojąc, Życie miłosne było ostatnim desperackim posunięciem, które miało zadecydować o jej pisarskiej przyszłości. Bardzo konserwatywny i pobożny ojciec Zeruyi przepowiedział sukces tej książki. Aby go nie zgorszyć, matka autorki przed oddaniem mu rękopisu do przeczytania zakreśliła wszystkie pikantne fragmenty. Powieść spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem, bardzo szybko stała się niezwykle popularna i doczekała się przekładu na ponad dwadzieścia języków; powstała także jej adaptacja filmowa. 
Życie miłosne Zeruyi Shalev napisane jest nieco neurotycznie, w formie i stylu przypomina swoją główną bohaterkę. Sposób narracji i język bohaterów jest tak samo jak oni „niespokojny”. Czasem trudno powiedzieć, gdzie kończy się ich wypowiedź, a zaczyna myśl.  
Ja'arę poznajemy jako sfrustrowaną, znudzoną mężatkę u progu kariery naukowej, prowadzącą miałkie, banalne życie. Z marazmu wyrywa ją niespodziewane spotkanie Ariego, przyjaciela jej ojca. W tym starszym mężczyźnie widzi człowieka o silnej osobowości, który będzie kontrolował sytuację i zmusi ją do uległości. Postrzega go jako kogoś, kto zaspokoi jej potrzeby zarówno emocjonalne, jak i fizyczne, podejmie za nią kluczowe decyzje, zdejmie z niej brzemię odpowiedzialności. Czas zweryfikuje ten pogląd, ale Ja'ara odkryje swój błąd dopiero, gdy będzie musiała samotnie odbudowywać życie zburzone jak Świątynia z jej ukochanej przypowieści.
Shalev, z wykształcenia biblistka, do swych powieści wplata często motywy bilijne, apokryficzne. Przyznaje jednak, że nie robi tego ze względów religijnych, gdyż nie jest osobą wierzącą. Biblię traktuje jako źródło nieustającej inspiracji i chętnie umieszcza współczesnych bohaterów w kontekstach biblijny, by pokazać, iż nadal jest ona częścią naszego życia. Ja'ara próbuje tłumaczyć swe zachowanie i szukać w nim sensu przez pryzmat przypowieści o zburzeniu Świątyni.  Kluczem do tej książki jest cytat z przypowieści o królu Dawidzie i jego zbuntowanym synu Absalomie: "Kochasz tych, którzy cię nienawidzą, a nienawidzisz tych, którzy cię kochają". Ja'ara swym postępowaniem doskonale się w niego wpisuje, wykazując skłonności masochistyczne. Jej uległość dotyczy przede wszystkim sfery emocjonalnej i choć nie brakuje tam uległości seksualnej, to jest ona raczej drugorzędna i wynika z potrzeb duchowych. Erotyzm w tej powieści jest dosadny, wulgarny i z miłością, zwłaszcza z potocznym jej wyobrażeniem, nie ma wiele wspólnego, uwydatnia jednak, jak wewnętrznie słabi i kalecy są bohaterowie.
W książce brak osłodzonego banału czy uproszczeń, autorka nie pisze tego, czego oczekuje czytelnik, jej bohaterowie są irytujący i niesympatyczni, kłamią, postępują nieracjonalnie. Zdarza się oczywiście, że mimo wszystko budzą sympatię, ale trzeba przyjąć do wiadomości, że nie spełnią naszych oczekiwań (to trochę jak z krewnymi). W przypadku tej powieści nie sposób utożsamiać się z bohaterką, można ją jednak zrozumieć. Nie muszę lubić bohaterów czytanych przeze mnie książek, ważne jest jednak dla mnie, by wzbudzali emocje, poruszali i prowokowali do myślenia. Kilka dni temu rozmawiałam z Ludeczką, której powieść ta bardzo się nie podobała. Powiedziała mi ona rzecz, moim zdaniem, symptomatyczną, mianowicie iż pierwszy raz jej się zdarzyło, że jeszcze na długo po naszym spotkaniu książka do niej "wraca", mimo wszystko w jakiś sposób nakłania do refleksji, nie pozwala zapomnieć. Myślę, że właśnie to najlepiej świadczy o mocy tej powieści.
"Życie miłosne" bohaterów Shalev to smutna ironia, istnieje jedynie w sferze pragnień. Książka ta to przede wszystkim studium osamotnienia, osamotnienia emocjonalnego i duchowego wszystkich bohaterów. Żyją oni obok siebie, ale nie dla siebie ani nawet ze sobą. 
 „Czasem mam wrażenie, jakbym przegapiła coś jednorazowego, jakiś pociąg, który przyjeżdża raz w życiu i wszyscy wsiedli do niego beze mnie”. Żaden z kluczowych bohaterów Shalev nie wsiadł do swego pociągu.

1 komentarz:

  1. Ja, Jarząbek potwierdzam broniłem i biłem się na słowa dzielnie i teraz niesłusznie podejrzewa mnie się o wybujałe życie miłosne i dewiacje :)

    OdpowiedzUsuń